że nie chcę już niczego szukać,
że nie chcę nigdzie iść,
chcę mieć Cię tutaj dziś i na zawsze.
Pezet
Nagle mnie zemdliło.Szybko pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam.Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi i głos Harry'ego .
-Wszystko w porządku?
- Tak,nic mi nie jest.-powiedziałam wychodząc z łazienki.
-Na pewno?Jesteś strasznie blada.
-Tak nic mi nie jest.Ja ... muszę się tylko przejść.Nic mi nie jest Harry.
Wzięłam kurtkę,w której były pieniądze i wyszłam.Poszłam do sklepu i na wszelki wypadek kupiłam test ciążowy.Spacerowałam jeszcze chwilę i wróciłam do domu.Przemyciłam test do łazienki,a on wykazał mi coś co spowodowało u mnie... łzy.Nie wiem czy to były łzy szczęścia czy smutku.Byłam w ciąży.Pewne ,że z Harrym,przecież nie zrobiłam tego z Niallem.Tylko raz,ale czy to musi od razu być ciąża?Na pewno z Harrym.Ale nie powiem mu tego.Nie może się dowiedzieć.Ale kiedy właśnie pomyślałam,że nie może się o tym dowiedzieć,że muszę to przed nim ukrywać drzwi do łazienki się otworzyły ,a stał w nich oczywiście Harry.I całą tajemnicę szlak trafił.W jego oczach zobaczyłam miliony iskierek.Cieszył się.Ja bez słowa wstałam i wyszłam.Nie chciałam okazywać jakichkolwiek uczuć przy nim.Nie teraz.Pobiegłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko.Jednak Harry nie zamierzał mnie zostawić na sekundę samą.Poszedł do mnie.Usiadł na łóżku i pogłaskał po głowie.
-Nie cieszysz się?
-Harry ja chcę mieć to dziecko i będę je kochała ,ale nie mogę teraz rozumiesz?
-Dlaczego?

-Pracuje,żeby związać koniec z końcem i idzie mi to ciężko.Gdy dopiero bym miała jakąś sumę i o siebie zadbała bym poszła do szkoły,a teraz kiedy ja ledwo co żyję ,a to wszystko dzięki tobie,to mam jeszcze wychowywać dziecko?!Pociecha i ktoś bliski ,podopieczny ,jedyna kruszynka.Nie no jasne wszystko pięknie ładnie ,można jeszcze tysiące wymieniać nazw,ale żeby tak było trzeba mieć na utrzymanie,a ja ...
-Nie jesteś sama.
-Ale to moje dziecko.
-Nie zapominaj,że to NASZE dziecko i zamierzam
opiekować się nim z równie dużym zaangażowaniem jak ty.
-Dobrze,tak oczywiście.Nasze dziecko.
Wróciliśmy do naszych codziennych zajęć.Niby wszystko było takie samo ,a jednak inne.Jak rozmawialiśmy ze sobą to ta rozmowa szybko się kończyła,urywała nieraz pozostawała bez zakończenia,a nieraz nie otrzymywała odpowiedzi.Wieczorem nie wytrzymałam.Kiedy stawiałam talerz dla Harry'ego praktycznie nim rzuciłam.
-Długo tak będzie?!
-O co chodzi?
-Długo będziesz na mnie zły?!
-Nie jestem zły...
-Tylko obrażony .
-Nie.
-No to o co kurwa chodzi?!
-Nie krzycz i się nie denerwuj.
-Bo co?! Bo znów zaczniesz mnie bić?!Bo mam być twoją służącą?!Bo ty mną rządzisz?!W dupę sobie to wsadź!
-Dlaczego cały czas mi nie ufasz?
-Bo cały czas jesteś taki sam Harry.Jeżeli wilk przebierze się za owcę,dalej jest wilkiem.Nie zmienił postaci.Tak samo jest z tobą!
-Jenny proszę nie denerwuj się.
-Będę robiła co mi się podoba!
Wtedy zrozumiałam o co mu chodzi.Poczułam ostre kłucie w podbrzuszu.Zgięłam się w pół,a łzy spłynęły po moim policzku.Harry wziął mnie ostrożnie na ręce i zawiózł do szpitala.Tam została mi udzielona natychmiastowa pomoc ginekologa.Czemu ja zawsze muszę się buntować i stawiać na swoim.Lekarka powiedziała,że będzie musiała mnie operować.Kiedy się obudziłam Harry siedział przy mnie.Powiedział mi co się stało bo byłam przytłumiona. Nie długo po tym przyszła lekarka.
-Dobra wiadomość,żyje pani.
-Tak to wiem.
-Czy mam pani udzielać informacji przy świadkach?
-Tak niech pani mówi.
-Chodzi o to,że uratowaliśmy panią.Miała pani połamane żebra i to nam utrudniło uratowanie dziecka.Przykro mi.
...
Przepraszam,że takie krótkie ale nie mam zbytnio czasu.Mam nadzieję,że mnie zrozumiecie i że wam się podoba.Piszcie komentarze :)
haroholiczka ♥
Ja cie zabiję znowu kończysz w takim momencie nie no zabijęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę zginiesz w katuszachhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh
OdpowiedzUsuń