Music

wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 41" -Będzie dobrze.-Nie nie będzie"

"Jesteś jedyną osobą na świecie, która może wykorzystać Twój potencjał"
Zig Ziglar
 Usłyszałem jak coś spadło.Rozciągnąłem się i przetarłem oczy ,a wtedy mnie kompletnie zamurowało.
-Michelle?  
Szybko zerwałem się z łóżka i podszedłem do niej.
-To nie tak jak myślisz.-tłumaczyłem się choć nie wiem po co.Uderzyła mnie w twarz.Dobra,zasłużyłem.Jenny skuliła się pod kołdrą,choć czułem,że ona jest na mnie strasznie zła i też chętnie by mi przywaliła.Michelle wybiegła z pokoju.Szybko ubrałem koszulę i spodnie ,w których byłem wczoraj i wybiegłem za nią.
-Michelle!
-Zostaw mnie!-mówiła idąc dalej.Płakała.Słyszałem to w jej głosie.
-Michelle proszę!Posłuchaj!-dogoniłem ją i złapałem za rękę odwracając ku sobie.
-Czego chcesz?! Co chcesz mi tłumaczyć?!
-Mówiłaś ,że nie wrócisz.-powiedziałem spokojnie.
-I to masz na swoje usprawiedliwienie?!Że miałam nie wracać od swojej ciotki?!
-No chyba nie chcesz mi powiedzieć,że jak wyjedziesz i powiesz,że nie wracasz to będę cały czas sam?No i chyba ty też nie byłaś sama w noce.
Uderzyła mnie po raz drugi w twarz.
-Tak się składa,że sama!
Chciała odejść,ale ją zatrzymałem i pocałowałem.
Kiedy zobaczyłem Jenny ,która wybiega oderwałem się od Michelle i pobiegłem do domu.Cholera.Ale namieszałem.
-Zayn, gdzie pobiegła Jenny,co się dzieje?
                                            ***
Kiedy Niall pobiegł za Michelle(chyba ją znam), ja wstałam i ubrałam luźną bluzkę i rurki.


Zeszłam na dół.Wszyscy tam byli i patrzyli się w okno stojąc na środku pokoju.Podeszłam do okna i obserwowałam tą scenę.Kiedy Niall pocałował Michelle coś mnie ukuło w sercu.Odwróciłam wzrok ,który spoczął na zegarku.Była 8:15.
-Jestem spóźniona do pracy!-wykrzyczałam i wybiegłam z domu zakładając torbę i biorąc kurtkę.Założyłam w biegu kurtkę i zarzuciłam torbę.Wbiegłam do sklepu zdyszana.
-Przepraszam Katrin.Nie chciałam się spóźnić.Problemy mnie zatrzymały.
-Spokojnie kochanie.Nic nie szkodzi.
Katrin wszystko mi omówiła i pokazała.Dała jakieś rady.Kiedy miała wychodzić i zostawić cały sklep na mojej głowie wróciła się.
-Coś się stało?-zapytałam.
-Nie tylko,zapomniałam.Ma tu przyjść stały klient ,który na jakiś czas przestanie tu przychodzić.Poradzisz sobie.
Uśmiechnęłam się do niej.
-Oczywiście.Możesz iść.Będzie dobrze.
Katrin wykonała moje polecenia.Sklep miałam zamknąć dopiero o 17.Więc cały dzień muszę się mile uśmiechać do innych.Na początku nie było tak źle.Dawałam sobie radę z paniami,które były oburzone ,że nie ma ich ulubionej sprzedawczyni,że jestem kompletnie zielona(choć jeszcze nic nie zamówiły). Poradziłam sobie z paniami ,które pytał co się stało z kierowniczką,jaka ja jestem,co się stało,że się marnuje w sklepie.Grzecznie odpowiadałam na niektóre zdania cały czas się uśmiechając i to szczerze.Te sytuacje faktycznie trochę bawiły.Ale po południu koło 14:30 sklep całkiem opustoszał bo była pora obiadu,a ja wspominała dzisiejszy dzień.Moje zachowanie budziło we mnie śmiech i podziw.Drzwi otworzyły się ,a ja usłyszałam dzwonek wywołany ruchem drzwi.Wyłoniłam się zza zaplecza,a mój uśmiech znikł.Zobaczyłam tam naszego stałego klienta.Nie byłam zadowolona,że jest nim...
 
Wiem,że krótki i przepraszam was za to,ale mam nadzieję,że wam się podoba.Proszę o szczere komentarze.
haroholiczka♥ 

1 komentarz: