-Pomóż mi wygrać konkurs.-podałam mu ulotkę.
-Żartujesz?!Nie ma mowy!
-No to się ode mnie odwal.
-Nie potrafię.
-Aż tak ciężko jest ci po prostu nie widywać ze mną.
-Tak,nawet nie wiesz jak bardzo.
-Tylko się we mnie nie zakochuj.
-Bez obaw.
-Bo co?!Że niby za głupi,czy może za gruba jestem?A może taka brzydka?!
-Nie Jenny nie chodziło mi o to...po prostu.
-Daruj sobie!
-Dobra.Tylko nie odchodź.Pomogę ci,ale nie umie tańczyć.
-Nauczymy cię.
-My?
-Tak my.Chyba ci to nie będzie przeszkadzało.A jeżeli tak,to poradzę sobie bez ciebie.
-Dobrze,już dobrze.
-Świetnie.Idziesz?!
-Gdzie?
-No omówić szczegóły.
Poszliśmy do sali tanecznej szkoły (tam gdzie chodzę tańczyć przy lustrze). Zaczęliśmy wymyślać układ.Kiedy mieliśmy wszystko ustalone zaczęliśmy tańczyć.W tym momencie kiedy Austin mnie podnosił przez okno wszedł Harry.Austin postawił mnie ostrożnie na ziemi.Harry rzucił się na Austina z pięściami.Próbowałam go odciągnąć od niego,ale sama oberwałam.Austin był w coraz gorszym stanie.Całą siłą odepchnęłam tego pojebanego człowieka od chłopaka i sama go uderzyłam.Wypchnęłam go za okno i zadzwoniłam po karetkę.Kiedy przyjechała karetka,pomogłam im wyciągnąć Austina z tego zakamarka.Wynajęłam taksówkę i poprosiłam ,aby jechała za karetką.Zapłaciłam pod szpitalem i poszłam za lekarzem.Okazało się,że Austin musi mieć operację.
***3 godziny później.
Siedziałam przed salą operacyjną cała zapłakana.Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.Austin był cały czas operowany.Wyszłam na pole się przejść.
-Jenny!
-Zostaw mnie psychopato.
-Ja nie chciałem....
-Czego?!Zniszczyć mi życia?!Dać nie potrzebnej nadziei?! Być powodem smutku?! Sprawić bym nie mogła spojrzeć w lustro?!Czego nie chciałeś debilu?!Austin jest teraz operowany!Minęły już 3 godziny!On tylko pomagał mi wygrać konkurs!Jesteś nie normalny!Zostaw mnie!-wydarłam się na niego.
-Jenn przepraszam...
-W dupę sobie wsadź to przepraszam!Patrz co ze mną zrobiłeś!Nie mam powodów by być szczęśliwą,by żyć!To wszystko twoja wina!Bo miałam nadzieję!
-Jenny...
-Odejdź nie chcę cię znać.
Odeszłam.Zobaczyłam mały mostek nad rzeczką.Usiadłam na nim podkuliłam nogi i zaczęłam jeszcze bardziej ryczeć.Nie miałam już siły.Nie umiałam pokazać ,że poradzę sobie.Nie umiałam pokazać na co mnie stać.Może dlatego ,że na nic? Może dlatego ,że wszystko co mi dawało siłę ,mnie osłabiło?Może dlatego,że nie mam komu pokazać,że jestem silna?
-Jenny co się stało?-usłyszałam głos Avana.
Opowiedziałam mu co się konkretnie wydarzyło.On usiadł obok mnie i przytulił.
-Co mogę dla ciebie zrobić?
-Pomóc mi.
-Jak?
-Zatańcz ze mną w konkursie.
-Nie mogę.
-Dlaczego?Proszę taniec jest dla mnie wszystkim.To mi pomoże.Proszę!
-Uhh no dobra.
-Dziękuję.
*** Konkurs
| sukienka Jenny |
| Jenny i Avan na konkursie |
Byliśmy ostatnią parą.
-A zwycięzcami konkursu zostają... Jenny Smith i Avan Jogiaaa!
Wszyscy zaczęli nam bić brawo.Odebraliśmy puchar i zeszliśmy z parkietu.Szłam w kierunku szatni,kiedy usłyszałam za sobą wołanie.Był to Avan.Dobiegł do mnie i zatrzymując się złączył nas w pocałunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz