-Twoje dziecko ,które masz ze swoją żoną Jennifer.
wyszłam z domu.Zaczął krzyczeć,ale nie chciałam tego słuchać.Wkurzył się i podbiegł do mnie i przyparł do muru.Jego tęczówki nabrały odcieni ciemnej zieleni,ale po pewnym czasie pojawiło się w nim zmieszanie.Rozluźnił ucisk,ale cały czas byłam przyparta do ściany.Wyczytałam w jego oczach,że wróciły wspomnienia z ostatnich wydarzeń.Czuł ,że zabłądził i nie potrafi znaleźć drogi powrotnej.
-Daj mi wytłumaczyć.
-Gdybyś był ze mną szczery nie musiałbyś się tłumaczyć.
Wyrwałam mu się i zaczęłam odchodzić.
-Zrobię testy na ojcostwo!Zobaczysz ,że to nie moje dziecko!
-Nie potrzebuję twoich testów!To zdjęcie mi wystarczy!
Łzy zaczęły spływać po moich policzkach.Lotnisko miałam niedaleko.Kupiłam bilet do Polski.Samolot miałam za pół godziny,a za piętnaście minut odprawę.Wszystko minęło zgodnie z planem i nie było żadnych problemów.Postanowiłam ,że wrócę do mojego dawnego rodzinnego domu,który cały czas jest pusty odkąd rodzice się rozwiedli,a my wyprowadziliśmy.Kiedy siedziałam już w samolocie wyjrzałam za okno.Do oczu znów napłynęły mi łzy.Na lotnisku stał Harry.Zaczęłam głebiej oddychać,bo cały czas czułam niezwykle silną więź z nim.Nie chciałam wierzyć w to zdjęcie,nie chciałam wierzyć ani Jennifer ani w Jennifer.Chciałam,żeby moje życie obyło się bez tych osób.Nieraz chcę żeby w życiu nigdy nie doszło do pewnych zmian,a nieraz żeby niektóre nastąpiły.Samolot wystartował.Jeszcze chwilę utrzymywałam kontakt wzrokowy z Harrym.Czułam pustkę w sercu.Nie wiem czemu ale miałam wrażenie ,że już nigdy nie uda mi się odkręcić tej decyzji.Kiedy wzbiliśmy się w powietrze kolejne łzy uwolniły się bez pozwolenia.Zaczęłam cicho płakać.Starsza pani dosiadła się do mnie.
-Co się kochana stało?
-Nic takiego.Przperaszam.
-Nie przepraszaj.Czasami wydarzenia,życie toczą się za szybko i nie radzimy sobie z problemami.To normalne złotko.Ale pamiętaj,żaden chłopak nie jest wart twoich łez.
-Tak tylko to nie takie proste.
-Nie znam cię i nie wiem co zamierzasz,ale myślę ,że idzie ci całkiem nieźle.Poradzisz sobie.Tylko zrób tak ,żebyś nie żałowała i ... życie jest tylko jedno.Nie marnuj tej szansy.
-Dziękuję.
-Podziękujesz jeżeli osiągniesz cel.
***
Kiedy samolot wzbił się w górę poczułem,że na prawdę nic nie mogę zrobić.Nie wiem gdzie leci,po co,jaki ma cel.Nic nie wiem,nic o niej nie wiem,nic o sobie nie wiem.Ale przy niej czuję się jakoś inaczej.Nie znam jej za dobrze.Po prostu ją darzyłem i darzę uczuciem.Przez te kłótnie nawet nie zaczęliśmy się poznawać.Zacząłem do niej dzwonić.Chciałem to wszystko odkręcić.Jeszcze nie wiem jak,ale jeżeli odbierze telefon,to moje szanse wzrosną,jeżeli nie będę musiał naprawdę się porządnie wysilić.Jeden sygnał,drugi i nic.Musiałem
to rozstrzygnąć przede wszystkim z Jennifer i Amonem.Mam już wystarczająco problemów nie potrzebuję kolejnych.
Udałem się jak najszybciej do auta i pojechałem do siedziby tego całego pieprzonego dilera.Wszedłem do jego gabinetu.(pławił się w luksusach jak mało kto)
-Jesteś z siebie zadowolony?!
-Nie rozumiem.
-Nie udawaj debila Amon!Jaki masz interes w tym,że niszczysz moje życie?!Robi dla ciebie z chłopakami co tylko sobie zażyczysz,więc czemu wpieprzasz się w nasze pieprzone życie osobiste?!
-Grzeczniej Styles.
-Bo co mi kurwa zrobisz?!Gdyby nie to,że psy cię jeszcze nie złapały byłbyś nikim!Tak na prawdę wszystko zawdzięczasz nam!To my ci pozwoliliśmy zacząć te pierdolone interesy i wybić z tego gówna.To my spowodowaliśmy,że gliny cię jeszcze nie zgarnęły.Tak to byś już dłuuugi czas gnił w pierdlu!
-No popatrz,a jakoś to ja jestem panem wszystkiego i wszystkich.I jakoś to tylko ty tu przychodzisz... nie widzę reszty.
-Odpieprz się ode mnie i od każdego z nas,a twoje dni są już policzone Amon.Do końca życia będziesz płacił za swoje czyny!
-A co zrobisz?!Naśle mnie gliną?!Nie zrobisz tego.
-Niby czemu nie?!
-Bo jesteś tak samo wplątany jak i ja ,a chłopaki razem z tobą.
Wyszedłem trzaskając drzwiami.
***
Po rozmowie ze starszą panią,która bardzo mi pomogła zasnęłam.Obudziła mnie stewardessa.Wysiadłam z samolotu,wzięłam swoją walizkę i zamówiłam taksówkę.Kiedy dojechałam do domu od razu poszłam do swojego pokoju rozpakować się.Tak bardzo stęskniłam się za swoim domem.Byłam do niego szczególnie przywiązana.Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu.Zawahałam się,ale odrzuciłam połączenie.

Wróciłam do swoich czynności.Po dwóch godzinach byłam rozpakowana.Po dwóch godzinach walizka była już pusta ,a moje rzeczy na odpowiednich miejscach.Nie było tego strasznie dużo więc mało czasu mi to zajęło,a poza tym sporo rzeczy zostało w ty domu.Wyszłam do garażu zobaczyć czy jest moje ukochane auto.Jednak moją uwagę przykuło coś innego.Wśród tłumu jaki był na ulicach zobaczyłam znajomą sylwetkę.Podbiegłam do danej osoby i złapałam za ramię odwracając.Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
wyszłam z domu.Zaczął krzyczeć,ale nie chciałam tego słuchać.Wkurzył się i podbiegł do mnie i przyparł do muru.Jego tęczówki nabrały odcieni ciemnej zieleni,ale po pewnym czasie pojawiło się w nim zmieszanie.Rozluźnił ucisk,ale cały czas byłam przyparta do ściany.Wyczytałam w jego oczach,że wróciły wspomnienia z ostatnich wydarzeń.Czuł ,że zabłądził i nie potrafi znaleźć drogi powrotnej.
-Daj mi wytłumaczyć.
-Gdybyś był ze mną szczery nie musiałbyś się tłumaczyć.
Wyrwałam mu się i zaczęłam odchodzić.
-Zrobię testy na ojcostwo!Zobaczysz ,że to nie moje dziecko!
-Nie potrzebuję twoich testów!To zdjęcie mi wystarczy!
Łzy zaczęły spływać po moich policzkach.Lotnisko miałam niedaleko.Kupiłam bilet do Polski.Samolot miałam za pół godziny,a za piętnaście minut odprawę.Wszystko minęło zgodnie z planem i nie było żadnych problemów.Postanowiłam ,że wrócę do mojego dawnego rodzinnego domu,który cały czas jest pusty odkąd rodzice się rozwiedli,a my wyprowadziliśmy.Kiedy siedziałam już w samolocie wyjrzałam za okno.Do oczu znów napłynęły mi łzy.Na lotnisku stał Harry.Zaczęłam głebiej oddychać,bo cały czas czułam niezwykle silną więź z nim.Nie chciałam wierzyć w to zdjęcie,nie chciałam wierzyć ani Jennifer ani w Jennifer.Chciałam,żeby moje życie obyło się bez tych osób.Nieraz chcę żeby w życiu nigdy nie doszło do pewnych zmian,a nieraz żeby niektóre nastąpiły.Samolot wystartował.Jeszcze chwilę utrzymywałam kontakt wzrokowy z Harrym.Czułam pustkę w sercu.Nie wiem czemu ale miałam wrażenie ,że już nigdy nie uda mi się odkręcić tej decyzji.Kiedy wzbiliśmy się w powietrze kolejne łzy uwolniły się bez pozwolenia.Zaczęłam cicho płakać.Starsza pani dosiadła się do mnie.
-Co się kochana stało?
-Nic takiego.Przperaszam.
-Nie przepraszaj.Czasami wydarzenia,życie toczą się za szybko i nie radzimy sobie z problemami.To normalne złotko.Ale pamiętaj,żaden chłopak nie jest wart twoich łez.
-Tak tylko to nie takie proste.
-Nie znam cię i nie wiem co zamierzasz,ale myślę ,że idzie ci całkiem nieźle.Poradzisz sobie.Tylko zrób tak ,żebyś nie żałowała i ... życie jest tylko jedno.Nie marnuj tej szansy.
-Dziękuję.
-Podziękujesz jeżeli osiągniesz cel.
***
Kiedy samolot wzbił się w górę poczułem,że na prawdę nic nie mogę zrobić.Nie wiem gdzie leci,po co,jaki ma cel.Nic nie wiem,nic o niej nie wiem,nic o sobie nie wiem.Ale przy niej czuję się jakoś inaczej.Nie znam jej za dobrze.Po prostu ją darzyłem i darzę uczuciem.Przez te kłótnie nawet nie zaczęliśmy się poznawać.Zacząłem do niej dzwonić.Chciałem to wszystko odkręcić.Jeszcze nie wiem jak,ale jeżeli odbierze telefon,to moje szanse wzrosną,jeżeli nie będę musiał naprawdę się porządnie wysilić.Jeden sygnał,drugi i nic.Musiałem
Udałem się jak najszybciej do auta i pojechałem do siedziby tego całego pieprzonego dilera.Wszedłem do jego gabinetu.(pławił się w luksusach jak mało kto)
-Jesteś z siebie zadowolony?!
-Nie rozumiem.
-Nie udawaj debila Amon!Jaki masz interes w tym,że niszczysz moje życie?!Robi dla ciebie z chłopakami co tylko sobie zażyczysz,więc czemu wpieprzasz się w nasze pieprzone życie osobiste?!
-Grzeczniej Styles.
-Bo co mi kurwa zrobisz?!Gdyby nie to,że psy cię jeszcze nie złapały byłbyś nikim!Tak na prawdę wszystko zawdzięczasz nam!To my ci pozwoliliśmy zacząć te pierdolone interesy i wybić z tego gówna.To my spowodowaliśmy,że gliny cię jeszcze nie zgarnęły.Tak to byś już dłuuugi czas gnił w pierdlu!
-No popatrz,a jakoś to ja jestem panem wszystkiego i wszystkich.I jakoś to tylko ty tu przychodzisz... nie widzę reszty.
-Odpieprz się ode mnie i od każdego z nas,a twoje dni są już policzone Amon.Do końca życia będziesz płacił za swoje czyny!
-A co zrobisz?!Naśle mnie gliną?!Nie zrobisz tego.
-Niby czemu nie?!
-Bo jesteś tak samo wplątany jak i ja ,a chłopaki razem z tobą.
Wyszedłem trzaskając drzwiami.
***
Po rozmowie ze starszą panią,która bardzo mi pomogła zasnęłam.Obudziła mnie stewardessa.Wysiadłam z samolotu,wzięłam swoją walizkę i zamówiłam taksówkę.Kiedy dojechałam do domu od razu poszłam do swojego pokoju rozpakować się.Tak bardzo stęskniłam się za swoim domem.Byłam do niego szczególnie przywiązana.Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu.Zawahałam się,ale odrzuciłam połączenie.
Wróciłam do swoich czynności.Po dwóch godzinach byłam rozpakowana.Po dwóch godzinach walizka była już pusta ,a moje rzeczy na odpowiednich miejscach.Nie było tego strasznie dużo więc mało czasu mi to zajęło,a poza tym sporo rzeczy zostało w ty domu.Wyszłam do garażu zobaczyć czy jest moje ukochane auto.Jednak moją uwagę przykuło coś innego.Wśród tłumu jaki był na ulicach zobaczyłam znajomą sylwetkę.Podbiegłam do danej osoby i złapałam za ramię odwracając.Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz