Music

piątek, 7 marca 2014

Rozdział 10"Nie potrafię zapomnieć"


-Harry żartujesz?Nie mogę wyjechać!Ucieczka to nie jest sposób na problemy.
-Więc nie uciekajmy lecz odpocznijmy.Nie sądzisz ,że po tych wszystkich przeżyciach należy nam się chwila odpoczynku.
-A gdzie chcesz jechać?
Zapadłą chwila ciszy.Przełknąłem głośno ślinę.Przytuliłem Jenny od tyłu i wyszeptałem pewnie ,ale i bojaźliwie:
-Majorkę.
-Harry ...
-No proszę.U nas robi się jesień.Coraz zimniej.Pojedźmy tam,przedłużmy sobie lato.Opuścisz kilka dni w szkole.Proszę.
-Uch no dobra.
-Dziękuję.
Złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek.Wróciliśmy do domu.
-Kiedy chcesz jechać.
-Jak najszybciej.
-W sobotę?
-Może być.Lepiej się pakować.
                                                           *** 
Zaczęłam się pakować i myśleć czy to dobry  pomysł.Wciąż nie powiedziałam Harry'emu ,że wypisałam się ze szkoły.Jak długo zamierzam z tym zwlekać?W końcu będę musiała mu o tym powiedzieć.Zaczęłam myśleć o czasach kiedy każdą sekundę spędzałam z Victorią.Nie potrafiłam się pogodzić z jej śmiercią. To dla mnie było czymś nie do pojęcia.Mogłam wszystko sobie wyobrazić ale nie to.Zaczęło mnie też zastanawiać co było przyczyną.Nie mogłam pozbierać myśli.Co chwilę zastanawiałam się nad czymś innym.Nagle usłyszałam głos Hazzy.  
-Nad czym myślisz?
Odwróćiłam głowę w jego kierunku.
-Nad niczym.Czemu miałabym nad czymś myśleć?
-Bo pakowałaś się z wielkim skupieniem,a teraz po prostu siedzisz nad walizką i patrzysz się w okno.O co chodzi?
-O nic.Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Usiadłam po turecku na podłodze ,a Harry obok mnie.
-Tak w twoich szafach jest porządek ,ale nie w sercu.To przeze mnie?-zapytał.
-Nie.Coś ty.Jesteś najleszym zjawiskiem w moim życiu,ale...
-Ale?
-Ale myślę nad chwilami z Victorią.Co było przyczyną?
-Victoria miała raka.Nikomu nie chciała o tym powiedzieć.Nie chciała współczucia.Scena,mikrofon to było jej marzenie i ucieczka od horoby.Chciała ,żyć jakby nic się nie stało,ale według niej,kiedy mnie poznała było to niemożliwe.
-Harry nie udawaj.
-Czego?
-Wiem,że cię to boli.
Głośno westchnął.
-Tak boli.Cały czas o niej myślę.Bardzo mi ją przypominasz charakterem,sposobem bycia,patrzeniem na świat.Cały czas uciekam.Nie chcę do siebie dopuścić wiadomości ,że to koniec.Że więcej jej nie zobaczę. Tyle razem przeżyliśmy.Mieliśmy tyle planów.Tyle razy ją skrzywdziłem i nigdy sobie tego nie wybaczę,tak samo jak ,że skrzywdziłem tak bardzo ciebie.Nie umiem sobie wybaczyć,że jestem takim pieprzonym dupkiem,który cały czas się ukrywa,który nie potrafi stawić czoła problemom.Cały cas uciekam.Nie staję po prostu biegnę przed siebie ,a najpiękniejsze momenty w życiu mi uciekają.Na pewno gdybym jeszcze bardziej zwolnił przy Victorii byłoby inaczej.A może nie.Nie wiem,ale nie radzę już sobie z tym.-głos mu się załamał a pojedyncze łzy płynęły po policzkach.Przytuliłam go.
-Wiem co czujesz.Nie udawał.Mów to co cię boli.To nie jest wstyd.Mi też jest ciężko.Harry nie masz już na nic wpływu.Nie przywrócisz jej do żywych.Jeżeli chcesz coś zmienić,to zacznij od siebie,a na pewno przyszłość będzie lepsza.Głowa do góry.Mamy siebie.
-Dziękuję.Przejdziemy się.
-Najpierw pomóż mi się spakować.
-Dobrze kochanie.-pocałował mnie w czoło.
                                                           ***(Victoria)
Cały czas patrzyłam na Harry'ego.Odkąd poznał Jenny myślę ,że jest szczęśliwy.Cieszę się ,że na siebie trafili i są razem szczęśliwi.Na pewno Harry spełni z nią więcej marzeń niż spełniłby ze mną.Wspierają się to najważniejsze.Ale nie wiem czemu,jakoś gdzieś w głębi mojej (teraz już tylko żyjącej) dusze coś mnie trochę pobolewa,gdy parzę na ich szczęście.Majorka.Wspólne marzenie moje i loczka.Cieszę się z jego szczęścia.Pamiętam wspólne chwile z Jenny.Sama nie wiem czemu straciłyśmy ze sobą kontakt.Ale pamiętam ,że nasi rodzice źle się dogadywali.I jakoś tak samo wyszło.A może my się pokłóciłyśmy.Nie pamiętam.Ale chciałabym spędzić z nią czas.Kiedy słuchała to co mówią łzy wypływały z oczu mojej duszy.Tak bardzo chciałbym ich przytulić.
                                                                      ***
Gdy się spakowaliśmy poszliśmy do chłopaków.Namówiliśmy ich na wyjście do kina.Przy nich nie smuciłam się,nie myślałam co przyniesie jutro.Po prostu czas mijał.Podobnie działał na mnie Harry,tylko że przy nim myślałam jakie mam szczęście.Lekko zwątpiłam po tym incydencie na wyścigach.Ale cieszę się ,że się pogodziliśmy i nie chcę do tego powracać.Poszliśmy na jakąś komedię,a później się przejść po Londynie.
    
-Chłopaki w sobotę z Harry wyjeżdżamy.
-OOOOOO Będzie ostro.
-Niall ogarnij się człowieku jedziemy na dłuższe wakacje.
-OOOOOOOO Jeszcze lepiej.
-Ty Zayn nie przejmuj się,kiedyś ci to wynagrodzę.
Harry spojrzał na mnie groźnie.A ja mu złożyłam na ustach soczystego buziaka.
-No nie denerwuj się loczku.Żartujemy.W każdym bądź razie chcieliśmy ,żebyście wrazie czego wiedzieli,a że jestem z Harrym a nie kimkolwiek z was więc ja to musiałam powiedzieć,ale znając życie będę zmuszone przekazywać każde informacje.
-Dobrze ,że wiesz.-powiedział Louis-powiedz Niallowi ,że to ty zjadłaś jego żelki.-wyszeptał mi do ucha.    
-Ymm Niall?
-Tak?
-Znikły ci żeliki co nie??
-No właśnie ,czy to ty.
Spojrzałam błagalnie na Louisa ,ale on odwrócił wzrok.
-Nie tylko chciałam się upewnić czy to prawda.
-Acha okey.
-Gdzie jedziecie?-zmienił temat Zayn.
-Na Majorkę.-odpowiedział loczek.
-Na Majorkę?-zapytał z niedowierzaniem Louis.
-Tak.Zamierzałem tam jechać z Victorią...     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz